Forum Free Run Staszowski (i nie tylko) Strona Główna


Free Run Staszowski (i nie tylko)
Free Run
Odpowiedz do tematu
Dilution
tomekstrojny
Nabijacz postów


Dołączył: 19 Sty 2008
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Staszów

Autor: Chris "Blane" Rowat , Tłumaczenie: Lazarus
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
------



Osłabienie:
a) Proces stawania się słabszym lub mniej skoncentrowanym
b) Osłabienie warunków
c) Substancja rozcieńczona


Mój umysł od pewnego czasu był zajęty, dopiero teraz czuję, że chcę się podzielić z innymi moimi przemyśleniami. Ten wstęp może cię obrazić, może się wydawać, iż jest on skierowany do ciebie i może rzeczywiście tak jest.

Umiem żyć, będąc nielubianym za mówienie prawdy, ale nie mogę dalej egzystować, nie dzieląc się tą myślą z innymi ludźmi, gdyż uważam, że to może pomóc. Wiem, że nie jestem jedynym, który dzieli się następującymi poglądami i czuję, że jest sens mówić o nich, nawet jeżeli ma to zmienić myślenie choćby jednej osoby i jej pomóc. To jest skierowane głównie do mojego przyjaciela, z którym nie trenowałem od dłuższego czasu. Do przyjaciela, który opuścił się w treningu, troszkę oddalił, zmartwił się tym, że nie jest tak dobry jak inni ludzie. Piszę to dla niego i dla wszystkich innych, którzy czują się załamani, patrząc dokoła na ludzi, którzy robią rzeczy, których oni nie potrafią... Piszę również dla tych, którzy są nowi w Parkour.

Wczoraj był mój tysiąctrzechsetny dzień uprawiania Parkour. Nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem rocznic, ale to był ten dzień, w którym myśli z całych dwóch tygodni zebrały się i połączyły w mojej głowie.

Zacząłem swój trening 1301 dni temu, 10 września 2003 roku, dzień po pierwszym ukazaniu się Jump London na kanale 4 i to niesamowite jak wiele wydarzyło się i jak bardzo zmieniło się moje życie od tamtego czasu.

Doskonale pamiętam pierwszy trening, który miałem 185 tygodni i 6 dni temu. To było z moim dobrym przyjacielem Tomem, obaj byliśmy tak podekscytowani obejrzeniem Jump London i chcieliśmy od razu skakać, więc zaczęliśmy. Pamiętam próby zrobienia kilku vaultów, wahania przed małymi gapami i pamiętam również pierwsze prawdziwe doznanie strachu w Parkour. Było to kiedy skoczyłem z dachu lokalnego klubu gimnastycznego i zrobiłem rolla na trawę. Wtedy to było przerażające i myślę, że to było gdzieś na wysokości 3,60 m. Zrobiłem to ponieważ sądziłem, że tym właśnie jest Parkour, skakaniem z wysokich rzeczy i igraniem ze śmiercią, starając się przeżyć do następnego dnia. Ech jak daleko my wszyscy jesteśmy od tamtego dnia... ale czy na pewno?

Teraz większość ludzi powie ci, że pierwsze dni po treningu są zawsze ciężkie. Kto pamięta fale bólu nie do opisania, towarzyszące zwykłemu wejściu po schodach, zaraz po swoim pierwszym hardcorowym treningu? Ja pamiętam moich kolegów, czujących się tak, jakby byli pobici przez gang, uzbrojonych w kije bejsbolowe bandytów.

Obecnie jest mnóstwo cennych i świetnych porad, które są dostępne dla ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tą dyscypliną. Ja nie miałem dostępu do tego wszystkiego, gdy zaczynałem swój trening. Przez długi czas opierałem się głównie na własnych próbach i błędach. Ale pomimo korzyści, które ze swoim długim doświadczeniem wnoszą starsi traceurs, nie mogę się oprzeć myśli o konsekwencjach tej nauki.

Zdaję sobie sprawę, jak ciężkie to musiało być dla Davida Belle'a i dla innych pierwotnych traceurs z Lisses, gdy zagłębiali się coraz głębiej w ciemnościach przez ponad 15 lat, nie mając pojęcia, co robią i gdzie ich to zaprowadzi. Oni powoli rzeźbili ścieżkę w nowym kierunku i pokazywali ją ludziom, którzy ich naśladowali. Kilka lat zajęło tym chłopakom stworzenie najbardziej podstawowych ruchów i oczyszczenie ich tak, że prawie każdą przeszkodę można pokonać zaledwie garstką najpotrzebniejszych technik i jest to naprawdę niesamowite osiągnięcie. Epicka podróż, którą dzisiejszy traceur może przejść, wygląda tak, że potrafi się on nauczyć 10 nowych technik w dwa miesiące, co mogło zająć całe 5 lat ludziom z Lisses, trenującym we wczesnych latach dziewięćdziesiątych.

Więc w tempie, w którym się rozwijamy, ulepszamy i uczymy z pewnością dogonimy ich na tej długiej drodze i będziemy wstanie pomóc im ją pokazywać, prawda?

Nie, nie wydaje mi się.

Myślę, że podróżujemy tak szybko po tej ścieżce, że wyczerpie się nam paliwo, nim ich dogonimy. Oni oglądają się za siebie, widzą nas w oddali i myślę, że prawdopodobnie chcą abyśmy ich dogonili i pomogli w rozwoju dyscypliny, ale nie sądzę, że kiedykolwiek uda się to wielu ludziom z przyszłych generacji.

Cytat z wypowiedzi Stephane'a Vigrouxa: Cytat:
"Myślę, że dla wielu ludzi to powinno być bardziej osobiste... Każdy się porusza... Cieszę się, że tak robią... ale za krótko, za szybko, za łatwo, za bardzo pokazowo... za bardzo."



Są tacy, którzy trenują mniej niż rok, a rozwinęli się bardziej i dalej od tych, którzy trenują cztery lata i wierzę, że jest to główna zasługa biblioteki wiedzy dostępnej dzisiaj. To może mieć dobre odzwierciedlenie w podstawach, które trenowane przez nowe generacje, sprawią, iż będziemy mieli nowych ludzi, zdolnych do stawiania dalszych kroków metodą prób i błędów, dzięki ich pracy będzie łatwiej zdobywać wyższy poziom w Parkour. Ale jednak jestem niespokojny.

Myślę, że metoda prób i błędów uczyła pierwotnych traceurs w Lisses rozległego poznania ich samych i zaszczepiła w nich kreatywność, a także pasję i odwagę, która jest dzisiaj zapominana a zastępuje ją trening „z książką”. Nie tylko ja uważam, że ich mentalne i fizyczne przygotowanie jest daleko lepsze od mojego, myślę, iż idąc w tym kierunku, osłabiamy nowe generacje traceurs i ich trening.

Dzisiaj wydaje się, że najlepszą drogą by uzyskać szacunek w społeczności Parkour jest robić największe i najlepsze rzeczy z minimalną ilością treningu, potrzebnego by dojść do tego poziomu. Im dłużej podążasz za tym rozumowaniem, nieważne jest jak niestaranna była dana technika, jak wolna była wspinaczka, jak mało precyzyjne było lądowanie, albo jak bardzo się zraniłeś. Każdy rozpowszechnia słowa, że „X” zrobił „Y” więc musi być lepszy niż „Z”, gdyż trenował tylko przez „W” miesięcy! To podejście może się szybko wzmagać i od niedawna czuję, że niszczy to prawdziwą naturę Parkour. Ludzie robią rzeczy by być rozpoznawani przez innych ludzi, a patrzenie na to wszystko, co się dzieje wokoło, jest trudne dla tych, którzy ciężko pracują i rozwijają się równomiernie. Kiedy patrzą na rzeczy przekraczające ich poziom, czują presję, wynikającą z tego, że nie próbują ich zrobić i to nie jest ich wina.

Dla mnie Parkour jest długą i cenną podróżą – nie tylko pojedynczą, epicką bitwą.

Nie tylko martwię się psychicznym rozwojem i kreatywnością nowych traceurs, jestem również zaniepokojony o fizyczne koszty takiego książkowego rozwoju.

Tak jak ja, niektórzy z was mogą mieć wspomnienia dziadka, który był jedyną osobą z rodziny, która umiała otworzyć słoik ogórków w czasie obiadu pomimo tego, że był zaawansowany wiekowo. Ta „krzepa dziadka”, o której mówię, nie była żadnym cudem – był to wynik 60-cio letniej fizycznej pracy i siły wytworzonej po wielu latach powtarzającej się pracy mięśni.

Jestem zaniepokojony tym, że skróty dostępne dla dzisiejszych traceurs mogą okraść ich z niezastąpionego rozwoju fizycznego, który mieli ludzie z Lisses. Pozbawi to ich głęboko zakorzenionych neurologicznych ścieżek i ogromnej ilości „pamięci mięśniowej”, tej której żadna książka, artykuł ani słowo mówione nie może im dać, ograbi ich to z krzepy dziadka.

Wszyscy wiemy, że możesz przygotować swoje ciało już od początku swojego treningu i pomoże Ci to technicznie, ale nadal czuję, iż ludzie poruszają się za szybko i rozwijają za gwałtownie. Regularnie widzę rzeczy robione przez początkujących traceurs, tych bez braku doświadczenia i czasem bardziej zaawansowani czują się z tego powodu źle... Często analizują swój trening, rozmyślają czemu oni nie są tak dobrzy, pytają się samych siebie, w którym momencie zostali z tyłu i zastanawiają się czemu każdy wydaje się być lepszy od nich.

Ludzie przychodzą do mnie, dosłownie przygnębieni swoim treningiem i szukają rady, pytają gdzie popełnili błąd, zastanawiają się co takiego mają nowi, czego oni nie mają. Odpowiedź, którą daję tym ludziom jest prosta. Nowi traceurs robiąc ciężkie skoki, wielkie, długie, dalekie, imponujące techniki itd. Rozpalają lont, który wypali się lata wcześniej, niż mogą tego chcieć, po prostu dlatego, że ich ciała nie są gotowe na to, co robią. To nie jest tylko kwestia kolan, co z obrażeniami ramion, powstającymi, gdy nowi wykonują duże dropy z gałęzi na gałąź? Co z ich łokciami?

Jakie będą długoterminowe skutki takiego postępowania?

Jakie będą długoterminowe skutki wykonywania skoków, zakończonych złapaniem się czegoś rękoma z odległości 3,60 m, skoro ich ramiona nie doświadczyły 10 000 skoków z mniejszej odległości?

Jakie będą długoterminowe skutki zeskoków z wysokości 4,5 m na beton, gdy ich nogi nie doświadczyły 10 000 zeskoków z 1,5 metra?

Czas pokaże.

Spójrz na najlepszych traceurs na świecie. Jedź do Lisses i ich zobacz, porozmawiaj z nimi, trenuj z nimi i ucz się od nich. Oni nie są najlepsi, ponieważ zostali specjalnie uwarunkowani genetycznie, nie byli również szaleni by próbować wszystkich nowych rzeczy, gdy byli młodsi i nie są najlepsi dlatego, że rozwijali się szybko. Oni są najlepsi i najsilniejsi ponieważ rozwijali się miarowo. Budowali płat, za płatem swojej zbroi, jaką jest ich ciało, poprzez lata i lata praktyki, powtarzając rzeczy tysiące razy, nie przyśpieszając tego procesu. Mają głęboko zakorzenioną krzepę dziadka, elastyczność i odporność na urazy, która pochodzi ze stopniowego rozwoju.

W rozmaitych wywiadach z Davidem, wszyscy pytają o kontuzje a David tylko potrząsa głową i mówi, że jego kolana są w porządku, również z ramionami nie ma problemu, nie ma także żadnych innych bólów. To wszystko po 18 latach treningu. Kontrastując, dzisiaj mamy chłopaków z jednym rokiem treningu za sobą, z przemieszczeniem ramion, z problemami kolan, ścięgien... Operacja by nareperować ciało przed dwudziestym rokiem życia. Czy to zbieg okoliczności? Czy może to dlatego, że posuwamy się za daleko, za szybko, próbując być najlepszymi i rywalizując z innymi?

Parkour to osobista podróż i jest ona ciężką pracą. Nie ma skrótów i nie ma szybkich napraw. Jeżeli chcesz „być i przetrwać”, sugeruję ci dokładne przyjrzenie się swojemu treningowi i zapytanie samego siebie czy robisz to dla zabawy, dla kilku lat dopóki osiądziesz i znajdziesz pracę, ożenisz się, będziesz miał dzieci i emeryturę. Jeśli tak to rób co chcesz, rób olbrzymie skoki, rób wszystko co chcesz robić i nie patrz wstecz. Tylko bądź świadom, że wpływasz tym na innych, którzy ćwiczą już od dawna i ciężko pracują by stać się silnymi. Spróbuj zachować to w pamięci, gdy mówisz im „zrobiłem to, więc czemu ty też tego nie zrobisz?”.

Jednak, jeżeli naprawdę chcesz kształcić swoje ciało, stawać się silniejszym i pozostać w Parkour, wtedy nie możesz porównywać siebie z nikim innym. Dać namówić się na zrobienie czegoś ponad swój poziom, gdy widzisz, że inni mniej doświadczeni to robią, może być bardzo kuszące. Bądź większym/ą mężczyzną/kobietą i zdaj sobie sprawę ze szkody, jaką oni sobie wyrządzają, bądź dumny, wiedząc że nie uległeś presji grupy. Za 10 lat, gdy oni będą chodzić o lasce, ty będziesz mógł wykonać ten skok sto razy, nie roniąc przy tym kropli potu.

Nie jestem pewien jak możemy pomóc przyszłym generacjom traceurs i przyszłemu Parkour. Wyposażając ich w nasze doświadczenie możemy ich przygotować, ale to nie może zastąpić naturalnych prób i błędów, gdyż w innym wypadku staniemy się wszyscy klonami i własnymi nauczycielami. Musi pozostać element prób i błędów, a także element odkrywania. Trzeba im również pozwolić na rozwój w swoim własnym czasie, bez poczucia presji ludzi dookoła. Zamierzam pomagać ludziom, którzy czują presję robienia czegoś, czego wcale nie chcą i ustanawiam to sobie za mój własny cel. Byłoby świetnie gdyby kilku, czytających to ludzi znalazło czas by się do mnie przyłączyć.


Podsumowując dwie rzeczy w artykule powyżej...

1) Jeśli jesteś nowy w Parkour, dowiedz się tak wiele, jak to tylko możliwe i ucz się od ludzi, którzy przeszli tą drogę przed tobą, ale nie trać kreatywności i umiejętności samodzielnego myślenia. Próbuj nowych rzeczy, odkrywaj inne metody i rozwijaj się we własnym zakresie. Powinieneś jednak pamiętać, iż ludzie trenujący przed tobą, mają więcej fizycznego doświadczenia, które ja nazywam „krzepą dziadka” a tego nie da się nauczyć ani zdać. Możesz przyspieszyć naukę teorii, ale nie możesz iść na skróty w rzeczywistym treningu, jeżeli chcesz się utrzymać w tej dyscyplinie.

2) Jeżeli jesteś bardziej zaawansowany w Parkour i czujesz, że początkujący są lepsi od ciebie, nie przejmuj się presją i nie popychaj się za mocno, a także nie rób rzeczy tylko dlatego, że oni je robią. Spróbuj ich ostrzec przed niebezpieczeństwami próbowania rzeczy ponad wytrzymałość ich ciał – nawet jeżeli potrafią coś zrobić, nie znaczy to, że powinni to robić. Oni uczą się szybciej niż ty, ze względu na bogactwo informacji zebranych przed nimi, ze względu na twoją ciężką pracę.

Jeżeli przejmujesz się przyszłością Parkour, to twoim obowiązkiem jest pomagać im w mądrym rozwoju i ostrzegać ich, że powinni zwolnić, gdy myślisz, że pędzą za szybko. Jeśli tego nie zrobimy, Parkour powoli umrze, gdy praktykujący go ludzie staną się słabi i słabsze kopie starszych traceurs nabawią się kontuzji, przetrenują i dołączą do wspólnej destrukcji.

Zamierzasz pomóc rozpuścić Parkour i nowych traceurs, czy jednak pomożesz ich wzmocnić i skupić?
William Butler Yeats napisał/a:
"Stąpaj lekko, bo stąpasz po mych marzeniach."



Blane


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilution
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu